czwartek, 1 listopada 2012

Singing in the... snow


Na ten mecz czekałam od trzech tygodni, kiedy to ostatni raz oglądałam spotkanie na żywo. Przerwa była dość długa, bo jak powszechnie wiadomo, Skra miała do rozegrania w między czasie kilka innych, równie ważnych meczów. W środę do Łodzi na spotkanie z Fenerbahce jechać nie mogłam, bo byłam po uszy zawalona robotą i w zasadzie tej soboty też powinnam siedzieć w domu i się uczyć, bo na przyszły tydzień miałam zapowiedziane trzy sprawdziany. No, ale w końcu bilety już były zamówione, więc szkoda, żeby się zmarnowały, dlatego już się poświęciłam i pojechałam. ;)
Ale zacznijmy od początku. [Mam nadzieję, że ktoś jednak zechce przejrzeć tę moją nędzną fotorelację z hitu 4. kolejki Plus Ligi].
Mama ściągnęła moje zwłoki o godzinie siódmej z łóżka, żebym miała jak najwięcej czasu na robienie lekcji przed meczem. Powiem Wam, że troszkę się zdziwiłam, gdy za oknem zobaczyłam ogromną połać białego puchu, pokrywającą moje podwórko. Widok był mniej więcej taki:

Powyższe zdjęcie zrobione zostało przez szybę w Hali Energia w Bełchatowie tuż po meczu.
Ok, zima jest przyjemna, ale tylko przez jeden tydzień w roku - od 24 do 31 grudnia, a nie pod koniec października. Oczywiście zasypane drogi wiązały się z tym, że jechaliśmy z Piotrkowa do Bełchatowa pięć razy dłużej niż zwykle, a ja miałam wrażenia, zamiast do wymienionego Bełchatowa, jadę do Los Angeles i to przez Belgrad. I szczerze mówiąc, byłam zła z tego powodu. Ostatnio bowiem, kiedy wybieram się na mecz, mam akurat najbardziej gorący czas w szkole, więc każda minuta się dla mnie liczy... No, ale nic nie mogłam poradzić.
I kiedy myślałam, że mój humor będzie nędzny już do końca dnia i na pewno się nie poprawi, usłyszałam w radiu przepiękną piosenkę, której wcześniej [nie wiedzieć, czemu] nie słyszałam - Ania Szarmach „Twoje szczęście”. Kurcze, naprawdę śliczny tekst. Prosty, ale śliczny. Naprawdę mimowolnie się uśmiechnęłam i tak jakoś rozmarzyłam - za oknem bielutki śnieg, a w powietrzu unosiły się dźwięki piosenki, lejącej jakąś dziwną nadzieję w serce...
Ale się melancholijnie zrobiło. Wybaczcie mi - starej i beznadziejnej romantyczce.
No więc, po dotarciu [w końcu] do Bełchatowa, musieliśmy podjechać jeszcze do szpitala, bo leżał tam mój wujek, który miał robioną we wtorek operację czyszczenia żył. W sobotę akurat dostał wypis, więc po drodze na mecz, zgarnęliśmy go ze sobą. Pielęgniarka [która paradowała z torbą Skry na ramieniu, naprawdę] z niemałym przejęciem prosiła, żeby wujo się nie przemęczał i uważał na siebie na meczu, bo jeszcze dostanie zawału. Na szczęście, nic takiego się nie stało, a ja przypomniałam sobie, jak to fajnie jest jeździć na mecze z wujkiem, który załatwiłby nawet zdjęcie z klubową panią sprzątaczką, gdybym go o to poprosiła. ;)
Na ostatnie spotkanie Skry we własnej hali [z Lotosem] dotarliśmy na ostatnią chwilę, a tym razem byliśmy równo godzinę przed meczem, więc zanim jeszcze całe to siatkarskie widowisko się zaczęło, mogłam nacykać zdjęć, ile tylko dusza zapragnie [moja zapragnęła 266].
Oto jedno z nich - zdjęcie z serii „Trzeba się rozgrzać przed rozgrzewką”:
Czyli kiedy reszta bandy siedziała w szatni i obmyślała taktykę, Alek, Karol, Dejan i Zati woleli sobie poodbijać piłeczkę przez siatkę. W sumie, to się im nie dziwię. ;)
A w tym samym czasie do hali przybył nieskazitelny pan prowadzący:
No, ale żeby nie było, że jest taki idealny, to dodam jeszcze jedno zdjęcie, zatytułowane „Salon piękności” [no bo faktycznie wygląda, jakby przyszedł do fryzjera]:
Dodam tylko, że z usług pani wizażystki korzystał także pan Ireneusz Mazur i prezes Piechocki, ale już pan Tomasz Swędrowski nie został przypudrowany. No cóż, jak widać, mamy kryzys i facjatę mogą mieć umalowani tylko ci, którzy prezentują ją w TV. Cięcia budżetowe... Do gadania skóra może się błyszczeć.
A wracając jeszcze do pana Jurka Mielewskiego, to chyba pierwszy raz przyjechał na mecz do Bełchatowa z żoną i synkiem [nie znam się na określaniu wieku dzieci, ale mógł mieć tak ze 3/4 lata]. No i młody Mielewski, podczas meczu, usiadł na schodku obok mnie, powiedział ‘cześć’ i tak zabójczo się uśmiechnął, że musiałam odwdzięczyć się podobnym uśmiechem. Ach, dzieci są słodkie, jeśli oczywiście nie przebywają zbyt długo w moim otoczeniu, bo po jakiś 20 minutach biegania za nimi, zaczynają mnie denerwować. Ok, ale odbiegam od tematu...
Jak już wspominałam, mój wujek jest niemożliwy. Wyobraźcie sobie, że siedzimy na trybunach [ten sam sektor, co zawsze, najbliżej boiska - I like it] i akurat przechodzi prezes Piechocki, a wujek do niego:
- Panie prezesie!
- Słucham.
- Możemy sobie zrobić zdjęcie?
- Teraz? Ja taki wymalowany...
- Aaa... Będę się chwalił jakich to mam kolegów.
No i musiałam im dziabnąć dwie foty. xDD
Naszło mnie też na zrobienie kilku artystycznych zdjęć. Artystyczne to one nie wyszły, ale wiecie - ja jestem początkującym fotografem ze słabym sprzętem [grającym], nie to, co pani Wlazłowa. <33

W ogóle, to powiem Wam, że chociaż w jednym z ostatnich wywiadów Marcin Możdżonek nie był zbyt łaskawy dla Skry, to jednak Hania władowała się do sektora dla rodzin siatkarzy z Bełchatowa i świetnie się dogadywała, szczególnie z panią [chyba] Cupkovą. <33
Co jeszcze? Bo już się tak rozpisałam, a w mojej relacji mecz się jeszcze nie zaczął. xDD
To może teraz przejdę do rozgrzewki?
Nacykałam troszkę zdjęć, podczas jej trwania, więc się dzielę. Łaziłam trochę, jak ta głupia, wzdłuż boiska, żeby wychwycić Skrzatów i co nieco wyłowiłam. ;)
I gdzie ta noga wlazła? xDD
A Mariusz to chyba lekko przysnął:
Cupko: I believe I can fly:
Krew spłynęła do twarzy. ;)
No to daj pyska, Michał… A kto by nie chciał? xD
AA: No co ty, naprawdę mają romans? Nie wierzę!
MW: Tak, ja też nie mogłem na początku w to uwierzyć. Ale nie mów nikomu, że to ja ci to powiedziałem.
Urosnę taki duuuży...
Którego by tu kolegę po drugiej stronie siatki kopnąć, póki mam jeszcze dobrze rozbujaną nogę? :)
Moja głowa! Mamo, ratuj!
A jednak, są zdjęcia Winiara, których wolałabym nie widzieć. Michał, weź no w końcu idź do tego bełchatowskiego fryzjera. Jeśli nawet nie dla siebie, to weź przykład z Hanny Monntany, która ponoć obcięła włosy i oddała je na peruki dla chorych dzieci. I weź ze sobą Konstantina! ;/
A Bąku mówi: ‘Resztki obiadu mi WLAZŁY w zęby’:
A tak w ogóle, to dacie wiarę, że Michał, kiedy zobaczył mojego wujka, podszedł do nas i się przywitał? :)

Teraz zapodam kilka zdjęć ‘portretowych’:
Piękny, Cudowny:
Cala wyszedł tutaj trochę jak taki miś koala. :)
Dejan zdecydowanie za rzadko się uśmiecha:
I Papa...
A to jednak Skra z kim tam grała? Nie no, żeby nie było - robiłam też zdjęcia ZAKSIE, tylko... rzadziej. Ale Antoś jest:

Teraz chciałabym przedstawić Wam całą serię zdjęć Oliwiera Winiarskiego. Mam nadzieję, że nikt mnie tu nie pozwie do sądu za fotografowanie cudzych dzieci, ale ten młody Winiar to mam chyba jakieś ADH. Nawet przez chwilę nie mógł usiedzieć spokojnie. Zresztą, zobaczcie same...








[Ta Pani w czarnych leginsach, to najprawdopodobniej żona pana Mielewskiego. Twarz obcięło. xDD]






































Być jak Oliwier Winiarski, czyli synek Mielewskiego też próbował stanąć na piłce, ale jakoś mu to nie wychodziło:
A widzicie tego chłopaczka w szarej koszulce? To młody Woicki. Zabójcze ma te okulary.
I wracając jeszcze do małego Winiara, to jakkolwiek przez cały mecz wiercił się, kręcił [i co chwila trącał mnie piłką], to po przegranym meczu przez Skrę, popłakał się. I wtedy właśnie zrobiło mi się go szkoda. ;(

Niech Was nie zwiodą te mopy:
Bo jakby ktoś Wam mówił, że w Bełchatowie dbają o porządek, to mu nie wierzcie. Wydaje mi się, że będzie tam potrzebny dodatkowy etat dla sprzątaczki. xDD
To dzieło zniszczenia dokonane zostało przez dzieci siatkarzy, ale sami gracze wcale nie są lepsi. Dejan na przykład zjadł batona, a papierek wyrzucił na podłogę, chociaż kosz stał pół metra dalej. ;/
 W ogóle sprzęt też nie jest najwyższych lotów. Wózek z piłkami dziurawy...

Moja droga do boiska była taka:

I śmiałyśmy się z Mamą, że gdybym była bardzo zdesperowana [a byłam xDD] to mogłabym wstać i iść prosto na boisko. Sama nie wiem, co mnie powstrzymało. Ha ha ha... :)
Żarciki były też inne. Np. nie mieliśmy ze sobą żadnej wody czy soku do picia, a że przed nami stał wózeczek z tymi wszystkimi trunkami Skry, to mówię do Mamy, że można się poczęstować jedną buteleczką, wprawdzie możemy od wypicia tego 'eliksiru' urosnąć do dwóch metrów, ale cóż. Mama jednak i tak negatywnie zwartościowała mój pomysł, mówiąc, że nie będzie piła płynu do naczyń, czyli tego zielonego czegoś. Teraz to mnie kompletnie nie śmieszy, ale wtedy ta nasza konwersacja 'na poziomie' naprawdę mnie rozbawiła. xD

Bardzo lubię to zdjęcie [nie wiedzieć, czemu...]:
Jak zwykle musiałam zrobić też kilka zdjęć z serii „Gdzie jest moja bluza?” [a w roli głównej Yosleyder Cala, który wyjątkowo często poszukiwał części swojej 'służbowej' garderoby]:




„Tap Model”?
Co do modeli, to ostatnio słyszałam kilka razy stwierdzenie, że Wytze Kooistra minął się z powołaniem, bo powinien zostać co najmniej aktorem. I trzeba przyznać, że umie pozwać:

Kędzierzynianie przywieźli ze sobą swoich trubadurów, którzy po każdej akcji reagowali niezwykle żywiołowo. Jak widać, ich doping bardzo się przydał, bo jaki był wynik meczu, to wszyscy widzieli. Ale za mną np. siedziało dwóch takich gości z Kędzierzyna i przez cały mecz ostro komentowali wszystko, co się działo. A ich język nie był, że tak powiem, językiem literackim, leciały w nim różne epitety i tym podobne frazesy, dlatego chwilami miałam okazję palnąć tych gości w czupryny. ;/
Do tego wszystkiego, nie było DJ Ucho, który zawsze prowadzi mecze Skry, tylko jakiś inny chłopak, będący nie zbyt udaną podróbką, za przeproszeniem... ;/
Skrzatom nie pomogły nawet pokrzepiające gesty Alka:
Ani jego łapanie się za głowę w akcie rozpaczy [xDD]:
A nawet smutna mina, spuszczona głowa i ocieranie oczek:
Jak również dyskusje z sędziami [ale prawda jest taka, że z tą fryzurą, to Michał wiele u sędziego i tak by nie wskórał. A gdyby to była kobieta, to Michał mógłby w ogóle nie podchodzić z tym nieokiełznanym fryzem]:
Zażarte dyskusje i tłumaczenia też nie... 

W drugiej części meczu nie było mocnych na rękawki Rucego, a raczej na Fontelesa...
Trzeba przyznać, że chłopina nieźle sobie poczyna.


Mecz wydawał się być bardzo interesujący, ale chyba nie dla wszystkich. Pan Mielewski bowiem przez cały czas siedział i pstrykał coś w komórce. Zastanawiające jest tylko, gdzie tak sms-ował, skoro jego żona siedziała kilka metrów dalej. A może po prostu rżnął w ‘węża’? xDD



Jakaś ta moja dzisiejsza relacja mało udana. Nie żeby wcześniejsze były wielce wybitne, ale i tak chyba znacznie lepsze niż to, co dziś smaruję. Ale wybaczcie - w tym śnieżno-szkolnym-przeziębieniowym nastroju zdołałam tylko tyle napisać. Mam nadzieję, że ktoś dał radę dotrwać do końca i nie zasnął po drodze.
Generalnie, to jest mi bardzo smutno, że Skra przegrała z ZAKSĄ, wygrywając już przecież 2:0 i 14:10 w trzecim secie. Ale cóż... Taka właśnie jest siatkówka i za tą między innymi ją kocham. Kocham ją tak samo, jak Skrę, mimo że straciła dwa punkty do tabeli trochę na własne życzenie. ;/
A gdyby ktoś był ciekawy/zainteresowany, to dodaję też linki do zdjęć, jakie sobie zrobiłam po meczu. W zasadzie, to na nikogo tym razem [o dziwo] jakoś specjalnie ‘nie polowałam’, ale jak już się napatoczył Piotrek Gacek, to czemu by sobie zdjęcia nie zrobić?
A potem jeszcze Alek, poproszony o zdjęcie, powiedział: „Dva minuta”, bo szedł akurat do szatni. No to po prostu nie mogłam nie poczekać tych dwóch minut, żeby sobie zrobić z nim zdjęcie. xDD
Moja Przyjaciółka, Kasia, kiedy jej opowiadałam o meczu, zareagowała mniej-więcej tak: "KOLEJNE zdjęcie?". No cóż, jest to już w sumie moje szóste zdjęcie z Panem AA, ale czy komuś to przeszkadza? xDD
Niech no się tylko ktoś taki znajdzie . Ha ha ha... ;) 
Kasia powiedziała coś jeszcze, ale może się nie będę tym dzielić, żeby się już do końca nie kompromitować. O ile to jeszcze jest w ogóle możliwe w moim przypadku.
Tradycyjnie już proszę Was o nie zwracanie [uwagi] na moją twarz, ignorowanie jej i patrzenie TYLKO i WYŁĄCZNIE na siatkarzy.

Jak zwykle też,  wychodząc z hali, zrobiłam zdjęcie ‘na dowiedzenia’:
Pozdrawiam, całuję, ściskam, ślę buziaczki!